Growing up...

Zycie jako Au Pair w USA bywa naprawde ciekawe. Jestem tutaj juz ponad 8 miesiecy, choc sama nie wiem kiedy ten czas tak naprawde minal ? Nie mam pojecia.

Staram sie korzystac z tego czasu tutaj - ze smutkiem pisane - ktorego coraz mniej... wiem dramatyzuje... wyslalam dzis moja aplikacje i zostaje do sieprnia 2012 tutaj. Mam tez kilka pomyslow co potem. Niekoniecznie zwiazanych z USA. Ale niestety powrot do Polski lekko mnie przeraza w dalszym ciagu...

Na pewno wyjazd jako au pair pomaga w poznaniu siebie - jesli sie czlowiek jeszcze dobrze nie zna - ale tez trzeba miec swiadomosc, ze kolorowe broszury nie zawsze odzwierciedlaja tego programu. Ja sama wyjezdzalam z dystansem i nie nastawialam sie na cukierkowosc. Milo sie bylo zaskoczyc, bo jestem szczesciara i moze nie mieszkam w wielkim miescie - ubolewam nad mozliwoscami jakie to daje - ale trafilam na swietna host rodzine. Mam tutaj sporo znajomych i ciagle poznaje nowe osoby.

W zaleznosci do planu pracy mozna sobie pozwalac na male podroze. Jesli sie ma wolne weekendy - a ja od teraz juz bede miala zawsze wolne! to moze uda sie zobaczyc jeszcze wiecej. A podroze uzalezniaja, bynajmniej mnie starsznie nakrecaja i po powrocie juz planuje nastepne wyjazdy. Dlatego tez planuje zmiany na blogu, i zostawic lekko na boku sprawy au pair... i mojego prywatnego zycia. A przeistoczyc tego bloga w wspomnienia z moich malych i duzych podrozy. Jak rowniez ogolno pojetej fotografii. Bo to nieodlaczny element mojego zycia.

Zatem to ostatani post z cyklu ale mi tu dobrze i jak bardzo kocham moje dziewczynki. Mam tutaj swoja druga rodzine, "tymczasowa" ; ) ale ktora na pewno pozostanie w sercu i pamieci na dlugie lata :)

1 komentarz:

Sophie Lourence pisze...

ale to kochane, co napisałaś!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Incessant Journey , Blogger