" People don’t notice whether it’s winter or summer when they’re happy."



Królewski Zamek Bobolice został zbudowany przez Króla Polski Kazimierza Wielkiego najprawdopodobniej ok. 1350-1352 roku. Należał do systemu obronnego zachodniej granicy państwowej Królestwa Polskiego. Zamek miał bronić od najazdów ze strony Śląska, będącego terytorium granicznym Królestwa Czech. Zamek jest częścią fortyfikacji zwanych Szlakiem Orlich Gniazd.





W XVIII w. zamek był tylko częściowo zamieszkały. Spis inwentarza Zamku z 1700 roku ukazuje jego dość kiepski stan. Pomimo prób ratowania Zamku popadał on w coraz większą ruinę. W XIX w. w podziemiach zamku znaleziono ogromny skarb. Poszukiwacze skarbów dopełnili reszty zniszczenia. Niektórzy do dziś wierzą, że nie odkryto jeszcze całości skarbu i główna jego część leży w tunelu łączącym Zamek Bobolice z Zamkiem Mirów. Po drugiej wojnie światowej mury zamku zostały częściowo rozebrane i posłużyły do budowy drogi łączącej Bobolice z Mirowem.


Zamek leży na stromym, skalistym wzgórzu (360 m n.p.m.). Z oryginalnego zamku do naszych czasów ocalała jedynie górna część warowni (co najmniej dwukondygnacyjny budynek mieszkalny z pozostałościami cylindrycznej baszty). Do zamku prowadził most zwodzony ponad suchą fosą, a całość otaczały mury z blankami zbudowane z miejscowego białego wapienia. 






Z zamkiem związana jest legenda o dwóch braciach, z któróch jeden władał zamkiem w Bobolicach a drugi w Mirowie. Bracia byli ze sobą bardzo zżyci, nie mogli się bez siebie obejść. Pewnego razu przybył posłaniec królewski i wezwał władcę Bobolic do wzięcia udziału w wojnie na Rusi. Drugi brat postanowił o chlebie i wodzie oczekiwać na powrót brata. Ten wrócił ze skarbami i piękną dziewczyną w której zakochał się i pan Mirowa. Skarbami się podzielili a o tym kto poślubi dziewczynę miało zadecydować ciągnięcie losu. Wygrał brat z Bobolic. Od tej pory braterska miłość się skończyła. Pan Mirowa nie dawał za wygraną, tym bardziej że dziewczyna pokochała właśnie jego. Gdy władca Bobolic opuszczał zamek, jego żona i brat spotykali się w podziemiach łączących oba zamki. Gdy rzecz się wydała, pan Bobolic zabił brata a żonę zamurował w lochach.





Legenda o Białej damie. 
W piętnastowiecznych kronikach odnotowano, że jeden z przedstawicieli rodziny Krezów porwał i przetrzymywał w bobolickiej warowni swoją bratanicę. W tym okresie narodziło się podanie o zjawie białej damie pojawiającej się czasami na murach zamku.



Zamek w Bobolicach mozna zwiedzac, gdyz specjalnie dla turystów udostępnione są komnaty oraz znajdujące się wewnątrz zamku muzeum.  
Bilet wstępu: 
Normalny - 10,00 zł 
Ulgowy - 5,00 zł (młodzież ucząca się od 6 do 18 lat, emeryci). 
Zwiedzanie możliwe jest codziennie w godzinach: 10 – 18.

Szczerze to niewiele mozna zobaczyc w srodku, jednak oplata za bilet jest przeznaczona na utrzymanie zamku wiec moze warto :) 


Winter Wonderland.

Zamek w Mirowie to jeden z najstarszych zamków na szlaku Orlich Gniazd. 
Usytuowany jest w bardzo malownicznej okolicy - dookoła rozpościerają się tzw. Skały Mirowskie. 


Posiada charakterystyczny strzelisty i surowy gotycki kształt. 
Ocalała część górna zamku i fragment dolnej. Do górnej nie ma jednak dostępu ze względu na zawalenie się ścian. 
Do niedawna można było wejść do zachowanych komnat zamku dolnego, ale obecnie wejście jest zakratowane. 


Zamek nie jest obrośnięty drzewami, więc widać go już z daleka pośród malowniczych skałek. Obecnie, po przejściu w prywatne ręce jest konserwowany i można go oglądać tylko z zewnątrz.


Zamek w Mirowie wzniesiono za czasów Kazimierza Wielkiego, choć nie figuruje w wykazie zamków zbudowanych na jego polecenie. Była to tylko niewielka kamienna strażnica podlegająca zamkowi w pobliskich Bobolicach, być może pełniąca fukcję osłaniającą dla ważnej królewskiej warowni. 


Na podstawie ostatnich badań, można stwierdzić, iż strażnica zajmowała powierzchnię 270 m2.


Okoliczne legendy mówią o dwóch braciach, niezwykle do siebie podobnych, jeden władał Mirowem, drugi Bobolicami. 
Żyli hucznie i bogato, w lochach łączących oba zamki mieli ukryte ogromne skarby. Strzegła ich czarownica o czerwonych oczach oraz zły duch wcielony w psa. Pewnego razu jeden z braci wrócił z wojny z piękną księżniczką. Jego brat także się w niej zakochał. Zazdrosny brat, który ją przywiózł, zamknął ją w lochu i kazał strzec czarownicy. Drugi brat chciał pocieszyć księżniczkę więc gdy czarownica odleciała na miotle na Łysą Górę, przyszedł ją odwiedzić. Zazdrosny brat usłyszał warczenie psa i zszedł do lochów. Gdy zobaczył obejmującą się parę jednym cięciem miecza zabił swego brata. Niedługo potem gdy trunkiem zagłuszał wyrzuty sumienia rozszalała się straszna burza i raziła go piorunem. Księżniczka wciąż podobno przebywa w lochach strzeżona przez złą czarownicę, która od czasu do czasu wychodzi na powierzchnie i straszy napotkanych ludzi.



Idąc 1,5 km na zachód scieżką wzdłuż skałek dojdziemy do zamku Bobolickiego...

Mojave Desert

Mojave to piaszczysto-zwirowa pustynia polozona we wschodniej czesci Kaliforni.
Znajduje sie ona na bocznej trasie prowadzacej z Las Vegas do Los Angeles.


 Nazwe zawdziecza plemieniu Indian, ktorzy tam zamieszkiwali. 

 Uderzajacym symbolem tej pustyni jest jedyne wystpujece drzewo 
- Joshua -
ktore zasadza sie na otwartych rowninach.
Zakres tego drzewa z rodziny jukowatych,
 wystepuje tylko na obszarach(pokazane na mapie): Kalifornii, Nevady, Utah i Arizony.
 
 Pustynie ta zamieszkuja te gatunki zwierzat:
pumy, kojoty, grzechotniki, tarantule, skorpiony,
fenki (ktore mialam okazje zobaczyc jak uciekaja) oraz pająki

 Obszar wystepowania tego drzewa jest najwiekszym i najgestrzym na calym swiecie.


Tijuana. Mexico.

Do Tijuany wybralam sie razem z Magda, ktora powiedziala drive withe me po nocy spedzonej w przecudownym hostelu, ktory w pamieci zostanie pewnie w naszej pamieci na dlugie lata... powiem tylko, wystrzegajcie sie taniego hostelu w LA prowadzonego przez Pana z Rosji ;-)


Nasz wypad do Meksyku byl dosc spontaniczny i niestety nie mialysmy duzo czasu by zaplanowac cokolwiek.


 Przejscie z USA do Meksyku jest bardzo latwe, zero kontroli a za granica pelno taksowkarzy, ktorzy za 5$ zawioza nas do centrum. Po upewnieniu sie, ze to 5 dolarow za nas dwie, zapakowalysmy sie do taksowki i ze zgroza pojechalysmy z Panem Taksowkarzem w pieknej zoltej koszuli.

Na poczatku czulam sie bardzo nieswojo, nie wiedzialam czy wyciagac aparat czy nie. 
Dzieki natarczywym mezczyzna, ich gwizdaniu i nawolywaniu do swoich sklepow nie czulam sie bezpiecznie.

Nie spodziewalam sie chyba, ze tak odmienie bedzie wygladalo miasto przygraniczne z USA.







Na kazdym kroku mozna kupic przerozne tabletki, promocje niebieskich tabletek wisialy praktycznie wszedzie ;) 





Ktos sie dal nabrac ze to zebra? ;)
Za taka atrakcje Pan liczyl sobie 10$, jesli mnie pamiec nie myli.

W Meksyku spedzilysmy moze troche ponad godzine, dopiero pozniej zaczela sie zabawa i stanie w kilometrowej kolejce by wrocic do tej lepszej cywylizacji. Oczywiscie nie obylo sie bez przygod - mimo, ze mialysmy wazne dokumenty - po dwoch godzinach szczesliwe, ze zaraz juz bedziemy w domu, Pani z kontroli celnej nie chciala nas przepuscic bo przeciez viza juz niewazna! Odeslane zostalysmy do innego Pana, ktory w malo zartujacy sposob chcial nas wystraszyc i obiecal, ze za pol godziny polecimy do Polski, jednak za bardzo sie ucieszylysmy z tej wiadomosci i wpuscili nas do Stanow ;-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Incessant Journey , Blogger