Love My Life!

Od dluzszego czasu zabieram sie aby nadrobic wszystkie zaleglosci na blogu... jednakze jak to z nimi bywa... zamiast ubywac to tylko dodaje nowe wpisy szkicowe...


Jestem na etapie konczenia segregacji zdjec z Grand Canyon i juz wkrotce postaram sie Was uraczyc moimi zdjeciami :)



Nim sie obejrzalam, trzeba bylo wyrwac kolejna - wrzesniowa - kartke z kalendarza... bo udanym Grand Canyon'owym weekendzie... nastala praca i wyczekiwany powrot do szkoly... dwa kursy zwiazane z biznesem... a w glowie wciaz nowe pomysly ;)
Nigdy nie przypuszczalam, ze piatkowe wieczory spedzac bede nad ksiazkami ;) A co najlepsze... nie z musu a czystej przyjemnosci!! :))

Moje dni sa ostatnio wykorzystywane na maksimim: praca-silownia-nauka-przyjaciele.

Mysli o powrocie zaczynaja coraz bardziej ciazyc... dopiero teraz moge powoli mowic, ze to miasto staje sie moim miastem. Poznajac coraz to ciekawszych ludzi, znajac prawie kazda ulice, bartenderzy w Starbacksie w koncu wiedza jak poprawnie napisac moje imie... coraz mniej pytan o to skad jestem...

Nie chce sie myslec o powrocie, gdy to male nudne miasteczko, wreszcie staje sie Twoim domem.

3 komentarze:

Marta K pisze...

Nie stresuj się jeszcze powrotem. Jeszcze jest czas!! Żyj chwilą! :)

Karolina pisze...

@Marta: juz przestalam sie tym stresowac... Ale bede płakać za znajomymi... I za możliwościami jakie tutaj są... A jakich wiem ze nie będę miała nigdzie indziej :))

Alina pisze...

Korzystaj! Wyciskaj do ostaniej kropli! Drugiej takiej okazji juz miec nie bedziesz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Incessant Journey , Blogger