Fountain Abbey.

Fountain Abbey.

Fountain Abbey jest jednym z największych i najlepiej zachowanych ruin klasztorów cysterskich w Anglii. Znajduje się około trzech mil od Ripon w North Yorkshire, w pobliżu miejscowości Aldfield. Założone w 1132 roku, opactwo funkcjonowalo przez ponad 400 lat, aż do 1539, kiedy Henryk VIII zarządził rozwiązaniu klasztorów. 
Jest to naprawde piekne miejsce warte odwiedzenia. Koszt wstepu wynosi £9.50. Zdecydowanie polecam na jednodniowa wycieczke! 
ponizej: Church of St Mary, Studley Royal

"What is past is prologue."

"What is past is prologue."

Znow bedzie sentymentalnie. W dzisiejszym poscie zapraszam do "Naszego" miejsca w Anglii. Lubimy opowiadac, ze poznalismy sie wlasnie tutaj na wyspie. W 2007 roku bralismy udzial w wymianie szkol partnerskich - Ripon i Nasze liceum. W ciagu tych kilku dni rozmawialismy i rozmawialismy i rozmawialismy... Po powrocie do Polski niestety nasze drogi sie rozeszly... Na szczescie po tylu latach udalo nam sie odnalezc i z przyjemnoscia pojechalismy powspominac... :))


Ripon to male miasteczko, ktore slynne miedzy innymi z bogatej architektury i znajdujacej sie tam Katedry. Samo miasteczko ma ponad 1300 lat. Ripon jest czwartym z najmniejszych miast w Anglii.
Katedra Ripon zostala założona przez Sw. Wilfrida (ok. 634-709 roku), ktory sprowadzil rzemieslnikow z Francji i Wloch, na budowe nowego kamiennego kosciola pod wezwaniem Swietego Piotra, w 672 roku. Niestety tylko czesc kosciola Wilfrida przetrwala do dnia dzisiejszego. Z tamtego okresu mozemy zobaczyc tylko jedna krypte. Wieksza czesc kosciola pochodzi z XII wieku, ktora zostala ponownie przebudowana w XV i XVI. Z tego powodu, budynek zawiera wiele stylow architektonicznych.

Z Ripon juz niedaleko do swiatowego dziecictwa UNESCO, 
o ktorym napisze w nastepnym poscie (zdjecie ponizej)! 
*William Shakespeare
“I travel, always arriving in the same place.”

“I travel, always arriving in the same place.”

Chcialam dzis dodac zdjecia z Walentynkowego wyjazdu, ale bedzie troche sentymentalnie.
Mogloby sie wydawac, ze moim ulubionym miastem, zostanie ktores te odwiedzone w Stanach. Jednak nie do konca sie tak stalo. 
W mojej "top liscie", wciaz znajduje sie male miasteczko w Niemczech. 
Zapraszam dzis do Lich'u. Cudownego miasteczka do ktorego lubie wracac i w ktorym lubie bywac... 
i w ktorym produkuja dobre piwo Licher ;-)

   




Coit Tower.

Coit Tower.

Z Coit Tower na szczycie Telegraph Hill mozemy zachwycac sie cudownymi widokami.

Budowa tej 64-metrowej wieży została sfinansowana przez Lillie Hitchcock Coit, ktora zapisala w spadku $125,000 na rzecz miasta "w celu dodawania piękna miastu, które zawsze kochała".

W srodku na parterze znajdziemy malowidła na ścianach, ktore zostaly namalowane w 1933 roku przez około 30 lokalnych artystów. Każdy kawałek przedstawia inny aspekt Wielkiego Kryzysu.

Ja zostawiam was jedynie z widokami :)
Widok na Coit Tower z hotelu w centrum San Francisco.

Say Yes to the Dress!

Zebralam sie w koncu, za napisanie czegos na temat slubu. Mialy byc posty co-sobotnie, ale z planow za duzo nie wyszlo. 
Planowanie Slubu wcale nie jest takie proste! Niby wszystko sie ma poukladane  w glowie. Wie sie dokladnie czego sie chce a tu los plata figle ;-) Za duzo sie czlowiek naogladal zdjec z Green Wedding Shoes i chce sie miec rownie bajkowy slub!!

Kiedy juz mamy: ustalona date (a my juz mamy!), sale zamowiona, ksiedza zorganizowanego, fotografa podpisanego, DJ umowionego, gosci podliczonych, trzeba myslec o reszcie potrzebnej do zrealizowania Slubu!

Pierwsze co mi na mysl przychodzi... to SUKNIA SLUBNA.
Nie wiem jak to sie dzieje, ze od razu wiedzialam jaka suknie chce. Inspirowalam sie i tworzylam sobie w glowie obraz mojej sukni slubnej. Przyczynily sie tez do tego ponizsze zdjecia, zaczerpniete z Pinterest'a
Przymierzanie sukni tez jest ciekawym doswiadczeniem! Znalazlam pare salonow slubnych w Czestochowie i pewnego popoludnia wybralam sie z mama "poogladac" ;-). 
Po ogladaniu programu "Say Yes to the Dress" moje wyobrazenie o wybieraniu tej jednej jedynej sukni byly iscie amerykanskie. Nie przypuszczalam, ze w pierwszym salonie znajde "moja" suknie. 
W calym salonie byla tylko jedna, ktora pasowala do mojego opisu. Na szczescie okazalo sie, ze jest w moim wzroscie i rozmiarze! Przymierzylam i sie zachwycilam. Scisnelo mnie w dolku, ale ale... Rozsadek (i mama) podpowiadaly, zeby jeszcze poprzymierzac inne modele (cenowo tez nie byla najtansza, pomimo trwajacych obnizek). Po dobrych 20 minutach ogladania, myslenia i zastanawiania sie. - Panie z salonu zachowywaly sie cudownie - pokazywaly welony, dodatki a nawet oferowaly znizki. Z ciezkim sercem wyszlysmy mierzyc inne suknie. Przeszlysmy sie jeszcze do dwoch salonow, przymierzylam moze z 4 inne suknie i w zadnej nie wygladalam ani nie czulam sie jak w tej PIERWSZEJ. Zatem wrocilysmy, zebralysmy wszystkie oferowane znizki (darmowe przymiarki krawieckie, 50% na welon...) i juz od sierpnia zeszlego roku czeka na mnie moja Suknia. Teraz z niecierpliwoscia czekam na moja pierwsza przymiarke, ktora mam nadzieje odbedzie sie w kwietniu! 




  
       
    

   
                                    
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Incessant Journey , Blogger