‎``Can we pretend that airplanes in the night sky are like shooting stars ?

Dni tutaj uciekaja jak szalone! Ciagle sie cos dzieje takze nie mam czasu na spokojnie usiasc napisac notki i zamiescic zdjec :( mam juz kilka zaleglych notek ale wszystko jest w mojej glowie. Czuje sie jak w filmie przygodowym, z watkiem romantycznym wlacznie, przezywam noce jak dziewczyny z Sex and the City ! Jednym slowem: Bosko.

Time of my life :)

Dzisiaj wylatuje do Nowego Jorku.Jakkolwiek kosmicznie to brzmi, dla mnie to rozniez kosmiczne i z kazdym dniem wciaz nie wierze ze mam taka mozliwosc, ze moge podrozowac... ze bylam w San Francisco, ze spedzilam swietny czas z Justyna w San Jose ! To wszystko brzmi tak abstrakcyjnie,  a ja to naprawde przezywam. Humor dopisuje, bo dlaczego mialby nie dopisywac jesli widzi sie na wlasne oczyska rzeczy z tv. Istne szalenstwo.

Uwielbiam tu byc. Uwielbiam tu spacerowac w nocy w krotkich spodenkach w blizce z krotkim rekawem. I moze moje Turlock to nie metropolia naprawde sie mi tutaj podoba ! O moich slodkich i kochanych dziewczynkach nie wspominam. Kazdy dzien jest inny, zdarzaja sie ciezkie ale to tak jeden na tydzien i potem juz jest tylko cudownie! : )

Jestem szczesliwa. !

I'm alive now.

Moje zycie tutaj chyba sie dopiero tak na dobre rozpoczelo :o :D

Wczoraj nie dosc ze moje dziewczynki byly aniolkami - spaly cale poludnie haha co sie rzadko zdarza ;) to mialam swietna kolacje z hostami! Chyba pierwszy raz od dluzszego czasu poczulam sie naprawde wyluzowana ! Oczywiscie nie obylo sie bez "oooo chce uslyszec o Twojej wczorajszej nocy" xD I obie z Hostka cieszymy sie bardzo bardzo ze mam tutaj w koncu znajomych ;)

A takze mielismy rozmowe o zostaniu w USA dluzej [ rozmowa byla teoretyczna moi przyjaciele ;) ] i milo bylo uslyszec ze bardzo mnie lubia i oczywiscie jak chce moge zostac z nimi dluzej :))

A Starszy Diabelek dzis szalal ;D

Starsza: Diabel -> D

Mlodsza: Aniolek -> A ;)

"D:  Mummy A is not eating her dinner!

HM:  and how about you dinner?

D: weeeeeell, Im really not hungry now!"

Slodziaki moje kochane :D

Moje zycie towarzyskie kwietnie spotykam sie z chlopakami codziennie :P wczoraj knajpka, dzis kino :D Yeeeaaaah :D I'm so happy now ! :D

Ps. do tego moj nowy obiektyw w koncu do mnie dojechal wiec moze beda nowe zdjecia jak sie naucze obslugi ; )

Two months here.

Wczoraj wybilo mi dokladnie dwa miesiace w USA, w mojej nowej miejscowosci jestem juz 7 tygodni.

Zycie uplywa mi bardzo szybko, te dwa miesiace wydaja sie byc zaledwie dwoma tygodniamia.

Praca jako Au Pair mi sie nawet podoba, moje dziewczynki sa naprawde slodkie i kochane - wiem ze to nie czesto spotykane zjawisko. Od razu mnie polubily wiec nie mialam z nimi, i wciaz nie mam jakichs wielkich problemow. Btw. myslalam ze po dwoch miesiacach powiem "OMG mam dosc dzieci" ale ta praca naprawde daje mi jakas powiedzmy przyjemnosc :) Kazdy dzien z nimi jest inny, raz sa aniolkami i potrafia sie bawic wspolnie, albo chociaz bez klotni i wyrywania sobie wzajemnie zabawek, a czasami kazda jest zazdrosna o kazda i domaga sie wiecej czasu poswieconego tylko dla nieej. Wiec kazdy dzien to zagadka i nowe wyzwanie. Robimy przerozne rzeczy [moze kiedys pokaze nasze artsy and craftsy ;)]. Moje starsze dziecie jest bardzo gadatliwe wiec i szlifuje swoja angielszczyzne. A najprzyjemniejsze jest to ze podrozowanie tutaj jest naprawde latwe i przyjemne!

Jest mi tu dobrze, choc przez ostatnie dwa tygodnie powoli juz przymieralam bez znajomych - nie koniecznie homesickness bo go nie ma;) Niestety do wczoraj godzina 19. to byla dla mnie pozna noc :o wiec pozostawalo mi ogladanie  filmow/serialow i czytanie ksiazek. Ciezko sie zyje bez znajomych. Ale tez wydawalo mi sie ze poznanie kogos tu przyjdzie mi duzo latwiej - niestety ciezko kogos poznac na ulicy bo tu kazdy smiga samochodem ;) wiec zylam przez ten czas w moim pokoju [jak smutne to jest :P] dopiero weekednami odzywalam spotykajac sie z moja Slowaczka ;) Probelm z nia taki ze ona zakupoholiczka a na wieczorne eskapady nie dala sie nigdy wyciagnac, no dobra raz gdzies bylysmy naprawde wieczorem na miescie aczkolwiek zakonczylo sie na pogaduchach :)

Na szczescie dzieki CouchSurfingowi poznalam wczoraj [po 2 bitych miesiacach!!] naprawde fajnych chlopakow tutaj ;) Mialo byc spotkanie na kawe z jednym a okazalo sie ze poznalam od razu czterech ;) Poprzeszkadzalam im w nauce, pojechalam z nimi na kolacje i piwko, posiedzielismy u jednego z nich w domu i chyba dobrze trafilam bo sa to naprawdeee wesole chlopaki, ze przystojni to juz nie wspominam ;) i sa naprawde uroczy! Nawet juz planuja jakis wypad z Turlock gdziesss, wiec zapowiada sie wesolo!

A z niewinnego wyjscia na kawe zrobilo sie 5h smienia i zartowania :)

Wiec w koncu zaczynam tutaj zycie i mam nadzieje ze kolejne 10 miesiecy uplynie mi naprawde fajnie ;)

Second Au Pair Meeting...

Kazda Au Pair wyjezdzajaca z Cultural Care ma tutaj - smutny - obowiazek uczestniczenia w co miesiecznych spotkaniach ze swoja LCC [dla nie zorientowanych LCC - to lokalna coordynatorka ktora z definicji powinna byc pomocna swoim Au Pair oraz posredniczaca pomiedzy AP a Host Rodzina ;)].

Moja LCC jest marna jesli chodzi o organizowanie spotkan i czegokolwiek. Juz rodzina przed poznaniem jej mnie o tym ostrzegla. A ja sie tylko w tym utwierdzam, smutna prawda.

Nasze pierwsze spotkanie w gronie innych Au Pair odbywalo sie na Pool Party u jednej z rodzin. I jedynie co moge napisac to ze bylo to naprawde dziwne party. Nie wiem kto tam mieszkal, nie wiem ktora AP tam mieszka. A host organizator byl sytarszny, w czasie imprezy na oczach dzieci - malych dzieci - z nikad wyciagnal swoja strzelbe i zastrzelil golabka :o to bylo naprawde dziwne party!!

Wracajac do tematu, nasze drugie spotkanie juz zwyczajne bo tylko w gronie Au Pair odbylo sie w Stockton -miescie ktore slynie ze zlej opinii, kazdy przestrzega ze to niebezpieczne miasto po zmroku. Tak wie my mialysmy sie tam spotkac przed 7pm, gdyz szlysmy na Baseball Game...

Nie dostalysmy zadnych wskazowek oprocz adresu. Zatem Lucii zaparkowala szczesliwa swoj samochod na bezplatnym parkingu i przed meczem mialysmy sie spotkac na kawe w Starbucksie.  Okazalo sie ze parking jest po drugiej stronie rzeki i jak powiedzialam Lucii o opinii na temat miasta bylysmy obie lekko zdenerwowane, ale nie mialysmy czasu na szukanie innego parkingu wiec poszlysmy z 20 min do stadionu.

Dotarlysmy tam i jedyna znajoma osoba byla Hostka Lucii - ktora rowniez wybierala sie na ten mecz. Oczywiscie ani LCC ani innych dziewczyn nie bylo. LCC nie odpowiadala na telefon wiec bylo milo. - btw. kolejny minus dla niej. Na szczescie Hostka Lucii kupila bilety dla wszystkich dziewczyn bo LCC byla spoznona. Spotkanie mialo byc o 18.45 - a ona jeszcze o tej godzinie byla w swoim domu :o - kolejny minus.

Na szczescie dziewczyny z mojej grupy sa bardzo wesole i fajne.  Jedyny plus tych nieszczesnych spotkan ;) i pomimo ze BASEBALL to wielkie nudy ! Bylo w miare wesolo ;) oczywiscie do dzis nie wiem na czym to polega... a czeka nas jeszcze jedno podobne spotkanie - tym razem w SF w grudniu !

Takze LCC zebrala wiele minusow a spotkania beda smutna koniecnoscia ;)

Mecz rozpoczal sie od hymnu USA... i fajerwerek ;)







Venice & Santa Monica

Niedziela w Los Angeles byla dla mnie juz skonczona zanim sie rozpoczela, za sprawa moich swietnych towazyszy podrozy... widzialam plaze w Venice i plaze w Santa Monica - nie bede pisala ze tylko plaze, bo to zbyt drastyczne dla mnie nawet po tak dlugim czasie... takze, beda tylko zdjecia... do tego swiatlo bylo okropne... plazowanie w LA rozpoczyna sie po 15. Wczesniej mozna podziwiac mgle, ktora pokrywa wszystko i bez okularow ani rusz :o !



Kolejny slynny napis ;)

Another day in Paradise - a dla mnie another day in hell :P



Wszedzie tlumy ludzi -i don't like it :]



Jeden kolega probowal zostac moim chlopakiem, drugi probowal sprzedac ich muzyke... na szczescie jakos sobie poradzilam zostalam z pieniazkami ale bez chlopaka ;)

Kolejnym punktem objazdowej wycieczki byla plaza w Santa Monica:

Wszedzie mgla, tragiczne swiatlo - bez okularow ani rusz !

Wszedobylska mgla i nie za wysoka temperatura nie odstraszala od plazowania - brr...

Woda zimna jak w naszym Baltyku !

Kilka minut pozniej... mgla ucieka w glab ladu...

Zostawiajac po sobie kilka obloczkow, ktore i tak po chwili zniknely :o

i juz mozna bylo zaczac plazowanie...

i czuc sie bezpiecznie w wodzie pod okiem Baywatch ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Incessant Journey , Blogger