VISA - UNITED STATES OF AMERICA.

Dzisiaj parę minut temu, wracając z zakupów zastałam Pana DHL'a pod drzwiami ;)

Zatem mam już paszport, a w nim wklejona

VISA UNITED STATES OF AMERICA ! :D

Mogę podróżować poza USA więc jest oK, i jak Paweł mi ładnie wyjaśnił,

istnieje szansa, że mogę również ową wizę zmienić w inny rodzaj wizy ;)

Treaz pozostaje mi czekanie na informacje o połaczeniu do NYC

i dalej na zachód do Californii !

.

Pozostało mi: 73 dni do wylotu !

First Polish Au Pairs Meeting !!

Fajnie było się z Wami spotkać dziewczynki !!

Ewelinko! :* Joasiu! :* Sabinko ! :*

Mam wielką nadzieję, że to nasze pierwsze spotkanie przyczyni się do kolejnych, już za wielką wodą!! :D

AuPairs

I have got a visa!

Szczęśliwy dzień dzisiaj. Dostałam wizę, Ewelinka też !

Zatem droga do USA otwarta!

Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek ;) Ja chyba nie potrafię inaczej...od wczoraj miałam wrażenie, że czegoś zapomnę... i niestety, albo tylko na szczęście zapomniałam telefonu. - rozpacz była... bo przecież na spotkanie z innymi koleżankami AuPair byłam umówiona.. - Na szczęście zmusiłam mamuśkę do rozbrojenia mojego telefonu.. i uzyskałam numer do Eweliny, nie obyło się od małego krzykania, bo ja zawsze czegoś zapominam :( (wszystko przez to poranne wstawanie ;)! Ewelinkę zobaczyłam jak stała pierwsza w kolejce, ja się musiałam dopchać na koniec. Boże co za dezorganizacja, wrr. Istne szaleństwo. Akcja na dworze, sprawdzenie wniosku.. i oczywiście okazało się, że się nie podpisałam i nie miałam numeru do szkoły [ ufff. całe szczęście, że jest w legitce studenckiej ;) ]. Jak już wszystko poprawiłam, jakiś Pan doczepił mi moim zszywaczem zdjęcie [ tak, zabrałam do ambasady zszywacz! :D ] okazało się, że zdjęcie jest ZŁE. Super. Ale Pan Foto-Expres za opłatą udzielił mi zdjęcia i nawet sam przykleił... Zatem ponownie dopchałam się do kolejki, otrzymałam numerek 82 i stanęłam z tłumem przed wielkimi drzwiami Konsulatu. Przez mikrofon, Pan oznajmiający, które numerki są w kolejce, udało mi się załapać jako przedostatniej... przeszłam bezdźwięcznie przez bramkę i stanęłam w kolejnym tłumie... Wyczytana zostałam jako jedna z ostatnich... po odciskach łapek i oddaniu pozostałych dokumentów, zostałam wysłana do poczekalni. A tam oczywiście kolejne tłumy, w porywach do numerka 38! Po 5 min, Pani z poprzedniego okienka mnie woła - pot na skroniach - i daje mi broszurkę o moich prawach jako pracownika w Stanach [ poważnie to trochę brzmi ;) ]. Zakazano mi się zaznajomić z tym tekstem, przed rozmową z Wysłannikiem Pana Konsula. Także też uczyniłam, przeczytałam, w międzyczasie wyskoczyły trzy nie moje numerki. Zrozpaczona, że będę tam siedziała do samego końca... wnet wskoczył 82 numerek [ móóój! ] i podeszłam do Pana w okienku numer 2. Pan był Amerykańczkiem... i rozmowa od razu po angielsku.. zapytał po co jadę, zapytał co studiuję, zapytał o rodzinkę z CA i o liczbę dzieci, oraz na dodatek co lubię w pracy z dziećmi. Pozakreślał wszystko w kółeczka - równomiernie z moimi odpowiedziami - i na finał, oddając mi świstek DHLa powiedział, że jego córka też lubi pracę z dziećmi i życzył miłego dnia ! no to BYE i poooleciałam.

Przed Konsulatem czekał Wierny Tatuś i 3 forumowiczki: Ewelinka, Joasia i Sabinka! :)

Udałyśmy się na kawę, Tatuś zrezygnował i wybył na Kraków... Było milutko, tylko krótko. Nie miałam serca zostawiać Tatkę na pastwę samotnego wędrowania po krakowskim ryku... na koniec spotkania zostałyśmy uwiecznione na pamiątkowym zdjęciu ! i teraz obowiązek spotkania się za wielką wodą. A możliwe, że również na pokładzie samolotu [ Aśś jakżeby mi się to marzyło! ] : ))

Date with Mr. Konsul ;)

Dzisiaj wreszcie umówiłam się na spotkanie w sprawie wizy!

Kolejny dreszczyk emocji przede mną.

Zatem 23. kwietnia o godzinie 8.30 muszę stawić się w Krakowie w Konsulacie Generalnym Stanów Zjednoczonych !

Najbardziej cieszy mnie fakt, że spotkam się w Krakowie z inną Au Pair -

Ewelinką z forum!

Zatem trzymajcie za Nas kciuki aby pozytywnie rozpatrzyli nasze wnioski!

100 days to go.

Dzisiaj wybija równe 100 dni do mojego wylotu.

Jeszcze nie wszystko załatwione, ale w większości cała praca papierkowa zrobiona. Pozostaje mi tylko wycieczka do Konsulatu i odwiedziny u Pana Doktorka. Ale to wszystko już po świętach.

Im bliżej wyjazdu, tym więcej przemyśleń mnie dopada. Są one naprawdę przeróżne. Nie mogę się doczekać tego momentu wsiadania do samolotu. Już się domyślam, jakimi emocjami będę targana, ale chcę to zrobić z uśmiechem na twarzy! Bo ten rok, tam daleko za oceanem ma być dla mnie czymś dobrym i dobrze się musi rozpocząć ! Jadę tam nie na wakacje, a do pracy. A że praca to nie wszystko, mam nadzieję, że uda mi się również dobrze zwiedzić całą Kalifornie, podróżując z Pawłem, a także zwiedzić inne stany odwiedzając przy tym inne koleżanki Au Pair!

Podjęcie się takiego kroku, była ważną i przełomową decyzją w moim życiu. Zawsze byłam przede wszystkim marzycielką i trudno było te marzenia zrealizować. Choć starałam się zawsze marzyć o realnych rzeczach, aby się zbytnio nie rozczarowywać. Już będąc małą dziewczynką, przeglądająca gazety starszej siostry zawsze moją uwagę przykuwały reklamy biur oferujących podróże i studia za granicą, w USA przede wszystkim.  Nigdy bym nie przypuszczała, że zrealizuje te dziecięce marzenia. Żeby było śmiesznie to przy pomocy tego samego biura, które przyczyniło się do tych marzeń!

Zatem fajnie jest się przeistoczyć z marzycielki w  realizatorkę marzeń ;)

Z całą pewnością cały ten wyjazd też mnie zmieni. Nie mogę się doczekać tych zmian. Nie mogę się doczekać również tych wszystkich pierwszych chwil jakie będę tam doświadczała!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Incessant Journey , Blogger